Polacy i Żydzi żyją obok siebie na tych ziemiach już 1000 lat. Pytanie kto na tym dobrze wychodzi?

Natrafiłem na taki skrótowy instruktaż pisania blogu.
Wziąłem sobie uwagi tam zamieszczone do serca i napisałem poniższy tekst.

 
http://bognajanke.salon24.pl/618721,jak-pisac-blog-poradnik-salonu24
 
 
Każda historia zaczyna się od jajka. Oczywiście zaraz można zapytać, co było pierwsze, czy jajko, czy kura, ale w tym przypadku Nasz Drogi Czytelnik myli się, bo nie idzie tu wcale o kurze jajka.
 
A więc szło to tak, że na początku byli Polanie i była puszcza, którą sobie ów pracowity lud uczynił powolną. Żyli w małych skupiskach, oddaleni od siebie sporą odległością. Ta odległość pozwalała im nie w chodzić sobie w paradę i mieć kawałek puszczy wyłącznie na swoją własność.
 
Polanie żyli szczęśliwie, nie wiedząc nic o świecie, bo świat nie był im do niczego potrzebny, byli właściwie samowystarczalni. Oni światu też nie byli do niczego potrzebni, ale ich ziemie wpadły w oko takim, co to chcieli szybko się wzbogacić.
Zaczęły włóczyć się po ziemiach Polan różne zbrojne, co łupili i mordowali ludność, zabierali jej bydło, trzodę, palili zabudowania, a także jeśli była potrzeba, to brali w niewolę.
Nikt nie stawał w obronie tej ludności, a nawet przyzwalano na takie rozboje, bo byli to przecież poganie.
Trwało to długo, tak długo, aż Polanom sprzykrzyło się tak bez oporu dać łupić i mordować i wtedy jeden z nich xięciem się ogłosił i przyrzekł, że za daninę wysposobi zbrojnych i będzie ludności przed najeźdźcami bronił.
Myślał on, znaczy sie xiąże, o piętnie pogaństwa i uradził, że chrzest przyjmie od sąsiadów z południa i żonę od nich weźmie, aby nikt juz nie mówił, że można ich do nogi wybijać, bo oni pogany są. Jak pomyślał tak zrobił.
 
To wszystko działo sie w miastach dużych, do których żaden chłop z puszczy nie mógł się pofatygować, bo już osada sąsiada była dla niego zagranicą.
Nastali tu kupcy, co z zachodu przypędził ich strach, bo mówiono, że tam głów ich chcieli zbawić. Mowa ich była dziwna, ale pojętne one były i szybko nauczyły sie miejscowej mowy. Handlowały one i solą, i suknem, różnymi ozdobami, jantar od ludzi brały, miód też, a nawet mówiły, że tam na zachodzie jest dobrze, że są tam miasta i żywot łaskawy, więc co niektórzy z dobrej woli zabierali się z nimi w drogę
.
Z powodu tuziemskiej mizerii puszczańskiej wiele młodych wyjeżdżało z kupcami, co się okazało, że one to są Żydy. Kupcy zachwalały życie na zachodzie, a nawet wiadomości od tych, co już wyjechali przywoziły.
Mieli tam się dobrze, bo roboty niewiele, a pieniądz godziwy za nią mieli, a nie jak tu od świtania do nocy trzeba było, jak nie w lesie, to na roli pracować, a na przednówku głód był i dzieciaki, jak muchy padały.
Osady się wyludniały, bo coraz więcej młodych z nimi jechało do tego raju. Trwało to bardzo długo, aż jednego razu do osady wrócił jeden z tych co na zachód wyjechały. Ubrany był dostatnio, ale dziwnie i chyba trochę mowy ojców zapomniał, bo gadał tak jakoś mieszając słowa, że i najstarsi nie mogli się z nim dogadać. A, i głos jakby niewiasta miał.
 
A jak już do czego przyszło to opowiedział, że ledwie z osady ujechali to siła zbója z lasu na nich wypadła i zakuła go w kawał kłody, co miała otwory na szyję i na ręce, a jeszcze go sznurem w pasie obwiązali i dowiązali na końcu innych nieszczęśników, tak samo sprawionych jak on.
Szli oni i w deszczu i w spiekocie do takiego miasta na wodzie, gdzie zamiast ulic woda była i na tej wodzie domy były postanowione.
Tam ich po kolei prowadzono na osobność, jak się okazało do cyrulika, co im jajka ucinał.
Niektórzy nieprzetrzymywali spotkanie z cyrulikiem i chowano ich na miejscu, a on jak wyszedł z wielkiej gorączki i do zdrowia przyszedł, to go zawieźli do Cordoby i do pilnowania setki żon kalifa przysposobili.
 
Mówił, że kupcy jak sobie potrącili wszystko, czyli za drogę, za żywienie, ża cyrulika to ich zarobek wynosił aż 1350%. Nawet najstarsi w osadzie nie wiedzieli co to jest, ale musiało to być bardzo dużo, skoro z tak daleka tu się trudzili.
 
***************************************************************************************************
 
Wiele lat później, aby nikt nie śmiał mówić, że potomkowie Polan jakąś niechęć do Żydów mają postawili im w swojej stolicy MHŻP.
 
http://www.sfora.pl/polska/Tego-o-Zydach-nie-wiedziales-Zaskakujace-fakty-a74151?utm_source=o2_SG&utm_medium=HotNewsy&utm_campaign=o2
 
A jaki morał z tej opowiastki? Ano taki, że Polacy jajek nie mają, a jeśli już któremuś się zdarzy je mieć, to potomkowie kupców żydowskich postarają się, aby je szybko stracił i jeszcze na tym godziwie zarobią.